Ciało mapą zdarzeń i historii

Dziś cieszę się, że mogę powiedzieć, że mieszkałam w kilku europejskich krajach i że mówię w kilku językach obcych i z tego, że jestem dziennikarką i chwale się, że jestem dobrą obserwatorką i dumna jestem, że jestem joginką i, że jogę zaczęłam ćwiczyć dopiero, gdy wyszłam w wieku, gdy ciało samo wygina się śmiało. Dziś lista tego z czego się cieszę i z czego jestem dumna się wydłuża razem z moim wiekiem. Kiedy byłam młoda nie potrafiłam się cieszyć, za to dużo się zamartwiałam, analizowałam przeszłość i nieświadomie pogłębiałam blokady w moim ciele. Te blokady powstały tak dawno, że nikt o nich już nie pamięta, ale pamięta o tym moje ciało i z pewnością mogły się rozejść po kościach i czasie który minął, ale tak się nie stało, gdyż pielęgnowałam je, jak szpetne, jednakże dobrze znane mi kwiaty, do których widoku zwyczajnie się przyzwyczaiłam. Uznałam je za integralną część widoku z mojego okna, integralną częścią ciała i mojej osobowości. Brzydkie kłujące kwiaty, to jednak tylko chwasty, zasiane w ogrodzie przez wiatr na który nie mamy wpływu- są ludźmi przechadzającymi się po naszym krajobrazie, historią kraju w którym wyrośliśmy. I wszystko to- Kultura naszego kraju, język, miasta i dziedzictwo historyczne zaznacza się w naszym ciele. Brzmi zabawnie, a jednak. Pozytywne emocje i dobre wibracje usuwają napięcia, napięcie jak samo słowo sugeruje, spina nas budując blokady- na poziomie energetycznym- i wtedy tracimy kontakt z naszymi pragnieniami i tym kim jesteśmy, ale też fizycznym- gdy blokuje przepływ życiowej energii między poszczególnymi partiami ciała. Gdy tak się dzieje, odcinamy się od siebie przerzucając ból niezrozumienia czy porzucenia -w ból płynący z obolałego spiętymi mięśniami ciała.
Okazuje się, że istnieje zależność między Paryżem, Berlinem, Warszawą , a ciałem jego mieszkanki. Tak samo jak istnieje związek między ciałem kobiety, która była oczkiem w domu swoich rodziców, a tej, która wyrosła w zimnie – nie tylko fizjologicznym, ale tym bardziej dokuczliwym, bo emocjonalnym. Wszystko to, są to czynniki mocno ze sobą powiązane. Dawno już wiemy, że gdy mamy ciągłe migreny albo cierpimy na zawroty głowy, to musimy poszukać przyczyny głębiej w nas, bo sama tomografia czy rezonans nie gwarantuje nam odpowiedzi na nasze zdrowotne kłopoty. Tak samo dzieje się z naszym garniturem mięśniowym. Po tym czy nasze powięzi są luźne– a stawy elastyczne – poznamy skąd pochodzimy, jaka jest tradycja naszego kraju, religia, podejście do ciała i w jakiej wychowaliśmy się kulturze narodowej, historii państwa, aż wreszcie w jakim domu. Obserwowałam setki osób, część z nich uczyłam część regularnie spotykałam na macie. Nie popełniam błędu w diagnozie. Od razu widać po tym jak zachowuje się ciało, skąd przybywamy. Jeśli zmagasz się ze swoim ciałem, ciężko ci wyprostować plecy, nie masz wrodzonej lekkości i koordynacji ruchów to wystarczy, byś przyjrzał się dziecku w tobie, a znajdziesz odpowiedz jakie blokady w twoim ciele stworzyła ci twoja historia zanim wszedłeś na matę. Dobrą, a nawet przecudowną wiadomością jest to, że wszyscy, którzy w czasach swojego dzieciństwa byli traktowani surowo, być może nawet zbyt oschle, a wzrastali w niedoborach emocjonalnych, opuszczeniu czy lęku są dziś nadzwyczaj zdyscyplinowanymi ludźmi. Ludźmi posiadającymi wysoką intuicję wyćwiczoną przez lata, która pomagała i nadal pomaga im przetrwać. Wyzwanie jakiego podejmują się decydując się na praktykę jogi jest zawsze nacechowane powagą i ogromną motywacją i chęcią wewnętrznych zmian, nierzadko pewnego rodzaju pragnieniem wyzwolenia. Wyzwolenie dzieje się poprzez ruch, pokonywanie własnych ograniczeń słabości i przesuwanie granicy możliwego, również bólu. Kiedy wiele lat temu poszłam na jogę we Francji -przeszło mi przez myśl, że francuski są takie frywolne i erotyczne. Wyciągają się jak koty, nie kryją swoich kształtów w luźnych koszulkach lub samych sportowych stanikach odkrywają pępki, nie zważając na krągłości, uważają się za seksowne i kobiece, eksponują piersi w głębokich dekoltach i malują usta by stanąć na macie o świcie. Później zjedzą resztki rozmazanej szminki w szatni opowiedzą koleżance o swoich jogowych postępach i nowych możliwościach ciała. W żadnym wypadku nie obawiają się swojej seksualności. Jogi bez zakłamania używają jako środka do ułatwienia sobie porodu, radości z wyjazdu z koleżankami czy korzyści z bycia rozciągniętą jak guma. I wcale niekoniecznie zamierzają cieszyć się tym faktem tylko na macie. Otwarcie mówią o tym jak zaskoczą męża czy chłopaka, gdy już uda im się porządnie otworzyć swoje biodra. Ich Niemieckie sąsiadki niewiele się różnią, może tylko tym, że są mniej sensualne, mocniejsze w wyrazie – zdyscyplinowane przez religię protestancką, ale w żadnym wypadku nie są nią przestraszone. Niemki są silniejsze nawet w ich fizjologicznej budowie – może dlatego, że wiedzą, że kobieta jest równa mężczyźnie, nie ma słabości, sprosta podjętemu działaniu, doprowadzając je do końca, nie wycofa się z danego słowa i zawsze będzie stanowcza w zachowaniu. Czy wyobrażacie sobie, że w ciele współczesnej joginki może pokutować filozofia Kanta, Junga czy Freunda, twardy język czy najsilniejsza gospodarka Europy? Historia ich babek nie przyczyniła się do tego, by kobiety owe były rozbawionymi kobietkami, otwartymi na innych i zaprzyjaźniały się zbyt szybko. Niemki są staroświeckie, boją się nowości, wolą tradycję- dlatego ashtanga, hatha joga i każdy odłam jogi, gdzie liczy się historia i pochodzenie praktyki będą cenniejsze od nowoczesnych form uznanych przez nie jako chwilowe kaprysy mody jogowej choćby jak Forrest joga, Rocket Yoga, Jivamukti, Bikram, Baptiste joga czy Dharma joga. Przenieśmy się teraz na chwilę na wschód. Rosja zawsze znana była z wyjątkowych elastycznych ciał, może pochwalić się najlepszym cyrkiem, baletem , gimnastyką artystyczną, jogini nie pozostają w tyle. W rosji ludzie mają miękkie kości? Mają tak samo twarde jak pozostali, ale wyrośli w twardym kraju i od najmłodszych lat wiedzą, że tylko dyscyplina, wewnętrzne samozaparcie prowadzi ku samospełnieniu, braku zależności od innych. Otwarte ciało, to otwarte możliwości. Młode Rosjanki odeszły od religijnych tradycji w których kochały się ich babki. Wielopokoleniowa bieda spleciona mocno w różańcu wiary przestała dostarczać wystarczających powodów, by pozostać w miejscu, w którym jako małe dziewczynki widziały one swoje rodzicielki i babki. Zachód otworzył okno, więc pozbyły się ciężkiej zbroi prawosławnego kościoła i ograniczeń narzuconych przez historię wyfruwając – lekkie i otwarte na wszystko co nowe. W tym z jakim zaangażowaniem praktykują najbardziej dynamiczne formy jogi, jak bardzo są systematyczne i zmotywowane – widać, że ich ciała otworzyły się na ogrom wszechświata i chcą chłonąć – nie bojąc się bólu, wysiłku i nie pytając dokąd prowadzi je droga. Być może i tutaj trzeba byłoby sięgnąć do tego co przekazały im wcześniejsze pokolenia, w kraju w którym, by przeżyć nie warto było pytać, a strach mieszkał w każdym domu. Dlatego dla rosyjskich joginek nie ma dziś rzeczy niemożliwych, wiedzą dobrze, że osiągną dokładnie to, co za cel sobie postanowiły. Historia pokazała, że wszystko jest możliwe, zmieniają się czasy i warunki, że można osiągnąć wszystko przez determinację i upór. W Anglii upór zastąpiony jest ciepłem, chyba na przekór klimatowi. Poza tym Anglia jest wyspą i wszystko tu wygląda inaczej. Zacznijmy od tego, że Angielki są niezależne. Już z historycznego punktu widzenia Anglicy nie musieli jak większość narodów liczyć się ze zdaniem sąsiada. Zatem sąsiedzi nieszybko staną się ich przyjaciółmi. We Francji byłoby wielką stratą dla kraju, gdyby gadatliwi i szukający kontaktu Francuzi nie mogli spędzić czasu z człowiekiem zza żywopłotu albo wypić z nim wina wieczorową porą lub wtrącić kilku kąśliwych uwag przy zamiataniu podjazdu. Angielki są inne, nie szukają kontaktu, za to są życzliwe, ciepłe, chętnie pomogą, jeśli się je o to poprosi, pewne siebie, za to rzadko podzielą się swoją opinią z sąsiadem, bo szkoda im czasu dla obcych, a do takich zalicza się sąsiad. Nie mają kompleksów, nie muszą niczego udowadniać, nikomu się podobać. Zależy im tylko na własnym dobrostanie i tym dotyczącym bliskich z kręgu rodziny. Kiedy pierwszy raz poszłam do pięknego i znanego studio jogi w Londynie, obserwując moje równolatki i kobiety nieco starsze, pomyślałam, że one mają inne ciała. Jak to się dzieje, że przeciętna angielska czterdziestolatka jest o wiele bardziej elastyczna niż jej równolatka w Polsce. Angielki kochają swoje ciała i nieco jeszcze bardziej dusze, dbają o nie, rozwijają. Joga otwiera je na ten rozwój i wkładają w nią uwagę, energię, poważnie i solidnie podchodząc do rozpoczętego zadania, lubią doprowadzić misję do końca. W Londynie joga jest droga, (należy do droższych aktywności) dlatego wiele osób praktykujących jogę pochodzi z zamożniejszej części społeczeństwa. Nie jest rzadkością, że panie te wyniosły ze swoich domów uwagę rodziców, ciepło, mnóstwo zajęć dodatkowych w prywatnych szkołach i uczelniach co przygotowało je już dawno do wymagającej fizycznie praktyki jogi. To nie jest tak, że ich ciała stały się elastyczne po długoletniej przerwie, one dbały o nie od zawsze, być może kiedyś była to gimnastyka artystyczna, lekcje baletu albo modne od lat w Anglii zajęcia barre, a może jeszcze cos innego, ale bez wątpliwości w ich ciałach zapisana jest ciągłość fizycznego wysiłku. Bez wymówek ciąży, pracy czy przytłaczających obowiązków w domu Angielki regularnie znajdują czas dla siebie. To jest dla nich najważniejsze, dbać o siebie i pielęgnować zdrowe przyzwyczajenia. Dzisiejsze czterdziesto czy pięćdziesięciolatki z angielskich zamożnych domów wspierają się pomocami domowymi, rozpieszczają opiekunkami dla dzieci, by pielęgnować swój czas wolny i ciało, tak samo starannie jak polki pielęgnują twarze. I tu rodzi się moje kolejne pytanie: dlaczego? Mając już duże pojęcie na temat przenoszenia historii i życiowego entourage w nasze ciała, przymknijmy oczy i udajmy się w podróż w przeszłość w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie. Czyżby ładnym kobietom łatwiej było przetrwać, może miały większe szanse na małżeństwa, w których nie trzeba było liczyć się z pieniędzmi? A może wzrastała szansa na dobrą pozycje sekretarki czy asystentki w urzędach państwowych w PRL-owskiej Polsce? A może przestraszyłyśmy się, że po latach niedostatku, ( przecież nasze pokolenie było pierwsze, które coś otrzymało) zostanie nam to odebrane, gdy zestarzejemy się przedwcześnie. Zatem jak oddać to, co sobie wywalczyły? Co wywalczyły nam babki i matki. Jak oddać innym- młodszym- to co mamy dziś? My kobiety lat siedemdziesiątych. Oddać z powodu pierwszych oznak starości? Pokazać twarz pełną zmarszczek światu, który pędzi do przodu. Polki nie dają się nadgryźć zębowi czasu. Nie godzą się ze starzeniem. Postanowiły zatrzymać czas. Chłoniemy, doszkalamy się, nasze ambicje są wciąż wielkie i nieposkromione, chcemy być perfekcyjne we wszystkim. Być wspaniałą matką, pracownikiem, człowiekiem, który potrafi w pełni korzystać z życia, czytamy więc literaturę i uczymy się nowych języków, podejmując nowe wyzwań. Joga też jest wyzwaniem więc Polki są systematyczne i wiedzą, że sprostają temu co sobie postanowiły. Jak ćwiczy Polka? Jest sumą wszystkich Europejek. Jest delikatna i sensualna jak Francuzka, rozgadana i otwarta na nowe. Wykonana swojej zadanie do końca jak Niemka, jest silna i wytrzymała, ale jak też jak Niemka długo nie zaufa nauczycielowi. Potrzebuje dowodów na to, że warto. Jest też jak Rosjanka- pełna samozaparcia i wewnętrznej dyscypliny, wie, że otwierając ciało, otworzy głowę i cierpliwie poczeka na nagrodę za upór. Nie boi się bólu, ale jak Angielka nie jest, choć w pewnym sensie łączy nas z nimi wyspiarstwo. Polska to naród historycznie pozostawiony sam sobie, zmagamy się więc same z mnóstwem obowiązków i dajemy radę, ogarniając tysiąc spraw, do których w Anglii zatrudniony byłby sztab osób. W dzieciństwie Polka nierzadko była niedoceniona przez rodziców, wychowana z wysoko ustawioną poprzeczką perfekcjonizmu, dziś zmaga się z własnym wewnętrznym krytykiem, ze słabościami i rozdarciem między potrzebami innych, a własnymi. Jesteśmy jak wyspy – cenne, samotnie pływające po oceanie, piękne, twarde, wciąż czujące się niedocenione, nieodkryte, z mnóstwem talentów i potencjału. Chłonne uwagi, głodne podziwu i miłości. Wchodząc na matę Polki decydują się dać same sobie to na co czekały latami. Praktykują, bo już nie chcą na nic czekać. Cieszą się i podziwiają własne postępy, wyrywają czas tym których latami przyzwyczaiły do swoich usług. To jest ich czas i widać celebrację w ich ruchach. Korzystają z przestrzeni, nie lubią ścisku, chcą przestrzeni wokół siebie, łatwo wejść w ich niewidzialną kulę, którą chronią i zamykają jak bańkę przed sąsiadkami z maty obok. A mimo to są otwarte radosne, ciekawe świata. Historia odeszła, przewróciłyśmy stronę bez żalu. Kiedy słyszę oddech Polek na matach, wiem, że walczą, że przyszły coś dla siebie wywalczyć. Być może zadbać o siebie, pokochać siebie i wrócą do domów pełne tej miłości do rozdania. Piękne, ambitne polskie joginki z twardym ciałem i bolącym kręgosłupem o którym zapomniały na długie lata. Wirujące emocje podchodzą pod sufit wydychane przez nos. Oby tam zostały, przykleił się i zmienił w kurz- ciężar spychany w głąb ciała przez lata, przełykane łzy, ostrzeżenia, oskarżenia, obowiązki, historia kraju, kultura domu, język, słowa zasłyszane, gesty otrzymane. Wszystko to z czym przyszliśmy na maty i podnosimy ręce, by powitać słońce. Każdego dnia.
Namaste
Olga Passia
„Powyższy felieton mojego autorstwa ukazał się w magazynie Yoga & Ayrveda w pierwszym kwartale 2018. W tym wpisie zmieszczam grafikę magazynu Y&A sporządzoną specjalnie na potrzeby zawartości tekstu artykułu. Wpis, którym dzielę się tutaj jest moim oryginalnym wpisem, bez korekt, które zostały poczynione w artykule wydania papierowego podczas składu magazynu.”
JOGA BALANS - Kursy Ashtanga Vinyasa
Skontaktuj się z nami
Telefon
664 060 083
Adres
Ul. Sandomierska 17/7
02-567 Warszawa
Szkoła Jogi na Starym Mokotowie
[contact-form-7 id="26062" title="Formularz 1"]