Mędrzec i robak

Czas, przez który przechodzimy, miał być czasem zatrzymania dla wszystkich. Tymczasem już w pierwszych trzech tygodniach COVID-19 podzielił nas na trzy grupy. Pierwsza straciła całkowicie pracę, a co za tym idzie, pojawił się ogromny strach o przyszłość, niepewność i depresja. Depresja wyjątkowa, bo trudna do leczenia, bo niby za co.
Druga grupa nagle została zalana nowymi obowiązkami, praca żąda szybkiego dostosowania się do nowych realiów. Wiele osób, z którymi się kontaktuję, podkreśla jak bardzo pochłonęła ich praca, pracują w sztabie kryzysowym. Myślę sobie, słysząc to tak często, że dopiero teraz, pod przyjaznym wizerunkiem flanelowych skarpet i podomki, musimy wykazać się elastycznością i zamiast 12h/24h, pokazać oddanie i gotowość do pracy 20h/24h.
Część z nas już w czasie śniadania ściągana jest dzwonkiem telefonu na pierwszą tego dnia telekonferencję. Wymówki się skończyły. Jesteśmy dostępni, nie ma wyjazdów, weekendów, wycieczek. A kiedy uda się wywalczyć chwilę dla siebie, napada nas uczucie, że siedzenie w zawieszeniu w tak nietypowym czasie to zwykłe jego marnotrawstwo. Brzmi znajomo, prawda?
I w tym miejscu wyłania się trzecia grupa.
Są to osoby, którym udaje się wywalczyć czas, ale też te, które mają go w bród, gdyż z różnych powodów nie muszą martwić się o środki do życia. Jednak wszystkim wiadomo, że zasobów czasu mamy teraz więcej.
I taka sytuacja nie zdarzy się ponownie zbyt szybko. Niestety jednak leniwe czytanie ulubionej powieści, polegiwanie w plamie słońca, albo obserwacja chmur, stają się przyczyną wyrzutów sumienia. Włączamy bowiem myślenie racjonale, aby wykorzystać w sposób „sensowny” to, czego zwykle brakuje nam najbardziej.
Dlaczego mielibyśmy nie skorzystać z bogatej oferty, która jak grzyby po deszczu ukazała się w Internecie i nie wzbogacić się o nowe umiejętności, nauczyć języka obcego, nauczyć robić zdjęcia, zostać coachem albo krawcową? Cokolwiek by to nie było, chcemy po zakończonej izolacji okazać się nową, zaktualizowaną wersją siebie. Chociaż jest to kuszące, aby stać się kimś lepszym, paradoksalnie nie jest to dobry czas na takie postanowienia. Teraz powinniśmy nauczyć się spowolnienia, spauzowania i uznania tego, że cała rzeczywistość przesunęła się fundamentalnie i nie jest, ani nie będzie taką, jaką jak pamiętamy.
Zmiany zaszły na różnych poziomach. Zarówno jako społeczności, jak i jednostki. Wkroczyliśmy w rzeczywistość, w której: 1) jesteśmy fizycznie wyizolowani, 2) socjalnie wyizolowani, 3) niepewni przyszłości, 4) każda decyzja może mieć ogromne i straszne konsekwencje, 5) rządy podejmują decyzję za nas i myślą za nas, mamy więc prawo czuć się zniewoleni. Choć brzmi to strasznie, na tę chwilę tak właśnie jest. Zatem próba stania się kimś lepszym w tak potwornych warunkach jest niczym więcej, jak zaprzeczeniem wszystkiego, co dzieje się wokół nas. A wokół nas jest wiele strat, żałoby i strachu. Zaprzeczyć uczuciom, które się w nas pojawiają w tej sytuacji oznacza, zaprzeczyć rzeczywistości, która jest naszym udziałem, a to oznacza zaprzeczyć sobie. Innymi słowy odkleić się od swojej istoty przerzucając uwagę na „samodoskonalenie” lub inne konieczne czynności, które pozwalają nam odwrócić uwagę od tego, co istotne. Ja też oglądam Netflix, też czytam książki i nie proszę, byście jedynie wsłuchiwali się w Wasze głosy wewnętrzne. Życzę sobie i Wam, abyśmy ten czas wykorzystali naprawdę dobrze, musimy poczuć to, co mówi nam mędrzec w nas. Dać mu okazję do głosu. Pamiętajmy, że on nie pojawi się miedzy kolejnymi odcinkami serialu, ani też między jednym a drugim slajdem prezentacji online. Nie wypierajmy go z siebie nieustanną potrzebą poszerzania naszych umiejętności zawodowych. Wiem, że wiele osób boi się, że przez nadchodzące zmiany zostanie w tyle, więc staje się ślepym konsumentem kolejnego kursu, z obawy, czy uda się dotrzymać kroku. Nie da się jednak przewidzieć jaki ten krok będzie. Bardziej wartościowe będzie prawdziwe i głębokie zwolnienie tempa, pozwolenie sobie na zanurzenie się w teraźniejszości. Wyparcie jej dodaje pozornie odwagi, bo odwraca uwagę. Nie bójcie się więc obecnej chwili, poczujcie ją, pozwólcie sobie zatopić się w sobie, w swoich odczuciach. Spokój, cisza, medytacja i joga pozwalają nam odnaleźć siebie i naszą równowagę. Nie martwcie się też o intensywność swojej praktyki, jej kulawość, długość czy stopień doskonałości. Zapłaczcie nad sobą tacy, jacy jesteście. Zapłaczcie nad tym, co wam doskwiera, nad światem całym. Porzućcie pokusę bycia lepszym. To wydarzy się samo, bez kursów online i dodatkowych umiejętności. Mędrzec jest w WAS, wystarczy go posłuchać. Trwa wspólna trauma. Dlaczego nie chcemy jej poczuć? To nie jest czas na poprawkę siebie.
Nie strząsajmy jej z siebie jak brzydkiego robaka, tylko dlatego, że nie jest urodziwy. Dyskomfort to część życia, tak samo jak ból, część z Was na pewno o tym wie. Zazwyczaj nie strącamy robaka z siebie ze strachu, obawy czy niechęci, ale dlatego, że go nie znamy. Nie wiemy co zrobi nam za chwilę. On jeden jest w tej chwili naszym autentycznym towarzyszem. Być może zamiast się go bać, lepiej go oswoić. Ten brzydki robak może nas nauczyć czegoś o wiele cenniejszego, niż pokusa wykorzystania czasu na „ulepszenie” siebie.
To czas na obserwację, obserwację ciszy, tego co w was, waszych reakcji na świat w izolacji, relacji w których jesteście, na robaka na waszym ramieniu. Nie zaprzeczajmy naszej wewnętrznej mądrości, ani obecności w tym, co dzieje się właśnie teraz, wokół i w nas.
Namaste
JOGA BALANS - Kursy Ashtanga Vinyasa
Skontaktuj się z nami
Telefon
664 060 083
Adres
Ul. Sandomierska 17/7
02-567 Warszawa
Szkoła Jogi na Starym Mokotowie
[contact-form-7 id="26062" title="Formularz 1"]