Zmiana jest w nas

Jesteśmy w fazie głębokich zmian, czy chcemy tego czy nie.  Czy akceptujemy apele o tym co nieuniknione, czy też uważamy choćby tylko wegetarianizm za przelotną modę, a smog wiszący w powietrzu za jesienną aurę. Za rogiem stoi moment, który nie rozpuści smogu w eterze, a udawanie, że go nie ma, może kosztować nas życie, a nawet życie naszej planety. Jakkolwiek to brzmi dramatycznie, niewielu z nas ma świadomość, że to dzieje się naprawdę.  Nie możemy dać się zwariować i przychodzi nam dostosować się do nowego, w bardzo krótkim czasie. Jasne jest, że wszyscy chcemy żyć normalnie i stabilnie, czyli tak jak przywykliśmy do tego. Jednak kłopotem jest to, że kontynuacja życia jak dotąd nie może, a nawet nie będzie możliwa.

 Zmiany dosięgną nas wszystkich, dziś i jutro. Musimy je tworzyć sami, każdego dnia. Problemów palących jest wiele, ale weźmy teraz pod lupę ekologię. Pojęcie jak rzeka, ale każdy z nas rozumie i świadomie podchodzi przynajmniej do części tego problemu. Pomiędzy tymi „ świadomymi” są też osoby praktykujące jogę, medytację, ale również takie,  które na życiowej ścieżce podążają od lat ku swojemu wnętrzu- odkrywając mądrość  jaką każdy nosi w sobie. Przykro kiedy, świadomi i oburzeni, nie podzielają już żadnych innych poglądów. Mają rację z którą dyskutować nie sposób, oskarżają, pokazują palcem innych, przypinając sobie odznakę  wyższego  stopnia świadomości, wymachując przed nosem tym co jedzą cokolwiek innego, niż co sami kładą na własne talerze. Grzmią, opłakują wszytko co sami uznają za stratę, po czym…. kupują bilet lotniczy w dalekie kraje. Czasem podróżują  w imię własnego rozwoju albo zdrowia (joga, medytacja, pancia karma w Indiach), a czasem,  by spełnić swoje marzenia, bo świat podarował nam czas ich spełniania. Nie chcę by ktokolwiek zrozumiał, że krytykuję innych, sama latam samolotem i podlegam tutaj prawom własnej obserwacji. Pisząc ten felieton chcę wyrazić ubolewanie nad naszym ułomnym umysłem. Nad naszym ludzkim brakiem pokory, nad dwulicowością do której większość z nas nawet się nie przyznaje. Jeśli jestem ekologiczna i świadoma, nie jem mięsa, ale mimo to lecę samolotem 7 tys km na wakacje, podczas gdy np Boeing 737-800 spala około 5 ton paliwa na 1000 km, to chyba coś nie tak. Do tego oczywiście lecę jak najwięcej. Z dumą pokaże się na facebooku, że dziś jestem w Kenii, jutro będę w Indonezji, a ponieważ mam niedaleko do Australii do wpadnę I tam. W porządku, tylko dlaczego realizując się w ten sposób miałabym prawo zamieszczać wegańskie potrawy jakie jadłam, wciągając innych w mój „ekologiczny styl” życia. Co gorsza, co miałoby mi pozwolić w tej sytuacji na krytykę tych, którzy nie przyczyniają się poprzez swoja dietę do mniejszej produkcji CO2 ( nie rozpatruję tutaj moralnych przesłanek  przemawiających za nie spożywaniem  zwierząt). Czysta matematyka.

Podróżni goniący za realizają swojego hobby, czy jest to tango w Argentynie, czy joga w Indiach, czy windsurfing, nurkowanie  na wyspach są jedną z najniebezpieczniejszych grup zagrażających ziemi. Żyjemy w czasach łatwej samorealizacji, tanich lotów i wszechobecnej reklamy. Realizujemy pragnienia, na których realizację wielu z nas musiało czekać dziesiątki lat. Jesteśmy więc w stanie ominąć pewne istotne fakty, z którymi nie chcemy się konfrontować. Doszliśmy na brzeg przepaści. Wszyscy już udostępniamy linki o tym, że krowa to nie kotlet, a jej dzieci to nie smaczna kolacja dla naszych pociech. Wiemy, że zwierzęta mają uczucia, nikt nie chciałby zjeść swojego psa na kolację w potrawce z marchewką. Często jednak na dziś to są tylko pozory, mówimy, dzielimy się i wracamy do swoich nawyków, ale już niedługo to nie będzie się udawać. Świat siłą rozpędu zmusi nas do zmian. Zmian całkowitych, szybkich. Musimy przygotować się na nie, na zmianę myślenia. Kreatywność.

Ciężko musi być nam wszystkim naprawdę i w końcu poczuć się zainspirowanym do zmiany. Jednak wiadomości codzienne dotyczą nas wszystkich. Świat 2019 roku zdaje się być napięty, oskarżenia przeciwko nam ludziom czają się zewsząd. A my nie zdążyliśmy się zmienić, choć mieliśmy zrobić to wczoraj, do tego w obszarach większej części  naszego życia. Nie kosić trawy, nie jeździć samochodem, nie latać samolotem, nie jeść mięsa, nie kąpać się za często albo lepiej wcale, nie kupować nowych ubrań, przestać kupować nowe sprzęty AGD i RTV, w ogóle wycofać się z konsumpcyjnego myślenia do którego właśnie dopiero co przywykliśmy. Musimy też szybko zdać sobie sprawę, że plastik się nie rozpuszcza po wrzuceniu go do kontenera ze śmieciami,  a energia z kaloryferów w zimie, ani lampa używana do czytania też nie działa bez energii, w Polsce wciąż w większości wytwarzanej z węglaWłaściwie nie powinniśmy robić prawie nic, do czego przyzwyczailiśmy się przez ostatnie dziesiątki lat. Świadomość tego, do czego doprowadziliśmy świat, przeraża. Świat jutra będzie z pewnością inny, niż go znamy. Nie daje nam to uczucia ugruntowania ani stabilności.

Buddha powiedział, że jedyną prawdą i ciągłością życia jest cierpienie. I wygląda na to, że teraz jesteśmy odpytani z tego jak to rozumiemy. On  też pokazał nam jak zejść ze ścieżki luksusu i wygody. Zejdźmy i my z niej, w jakiejś mierze, w epoce konieczności zmiany i kontynuujmy ten przekaz. Być może w ten sposób zobaczymy, że  w każdym momencie to, co znajduje się na przeciwległym biegunie naszych poglądów, również jest prawdą. W części z tych prawd znajdziemy niezliczone, przez nikogo nienagrodzone i nieuznane akty ludzkiej dobroci, pięknych gestów – odruchów serca. Podam jednak przykład. Pani Elżbiety, kobiety, która spędziła kilka lat w Afryce pracując jako wolontariusz, opiekując się słoniami, których matki zostały zabite przez kłusowników. Razem z innymi wolontariuszami jadła mięso kozie, niezbyt często, jak powiedziała, ponieważ rzadko przywożono je do jej bazy. Czy ona była zła, albo nieuświadomiona? Owszem mogła odmówić, bo koza też chciała żyć, podobnie jak słoń, jednak nie osądzała bym jej wcale, tylko życzyła smacznego. Są ludzie, których życie składa się z pomocy innym. Robią to z głębi duszy i nie odcinają kuponów dla siebie. Czy w obecnym stanie świata możemy połączyć się z odpowiedziami i energiami, których nie jesteśmy w stanie zobaczyć ani zbadać logiką, narzuconą nam koniecznością szybkich, dramatycznych zmian.  Dla mnie to ważne, żeby w tym co się dzieje w wirze chaosu, wiedzieć i zauważać wiele dobrego pod ciężkim, ograniczającym moje osądy umysłem. Inspirację dają mi ludzie z ich iskrą boskości. Nie krzyczący ludzie, nie wytykający palcem innych, uważający siebie za lepszych, ale tacy którzy tworzą przestrzeń do zmian, edukują, bez agresji.  Sami są żywym przykładem tego co mówią. Jeśli alarmujemy innych, że żyją źle, to pokażmy jak żyć lepiej, ale nie tylko w wygodnym kawałku wybranym przez siebie, ale w całości. Stwórzmy przestrzeń, by inni mogli się zatrzymać, posłuchać nas, zainspirować. Im dłużej dzielę się jogą z innymi, tym wyraźniej i częściej widzę, jak działa inspirowanie kogoś czymś, w co wierzymy naprawdę i co kochamy. Spotykam ludzi, którzy całym swoim istnieniem chcą zapracować sobie na miejsce w tym świecie i dokładają się do tworzenia dobra na wiele sposobów, nie zawsze takich, na jakie zdobyłabym się sama. Nie zawsze znanych mi sposobów. Mówi się, ze joga otwiera serca i umysły. Bez krytyki, poczucia wyższości, joga może pomóc w ustaleniu jaki chcemy mieć związek ze sobą oraz ze światem i jak się w nim możemy poruszać. Zmieniajmy się razem dostosowując do świata, ale ucząc się  dla świata pokory. Wejdźmy skromnie do  własnego cienia, tam  można dostrzec iskrę, która może rozświetli drogę nam i stanie się inspiracją dla innych.

JOGA BALANS - Kursy Ashtanga Vinyasa

Skontaktuj się z nami

Telefon

664 060 083

Adres

Ul. Sandomierska 17/7
02-567 Warszawa

Szkoła Jogi na Starym Mokotowie

[contact-form-7 id="26062" title="Formularz 1"]